Od kilku dni Naczelna Izba Aptekarska obserwuje wzmożony ruch w aptekach w związku z zagrożeniem koronawirusem. Pacjenci kupują leki na zapas i „profilaktycznie” zażywają środki przeciwbólowe czy przeciwzapalne.
– To jest trochę nieracjonalne. Przede wszystkim, dlatego że leki, które dzisiaj pacjenci próbują kupować nie działają przeciwwirusowo. To są leki, które stosowane są przeciwgorączkowo, przeciwbólowo. Część z nich ma taką opinię, że poprawia odporność, bo to jest świetne hasło, które sprzedaje się w reklamach. Natomiast one nie działają przeciwwirusowo, w związku z czym kupowanie ich dzisiaj w jakiejś ogromnej liczbie opakowań jest bezsensowne – powiedział w rozmowie „W cztery oczy” Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
– Zjadanie leków bez podstaw chorobowych niepotrzebnie obciąża nasz organizm. Takim symptomem jest pacjent, który przyszedł i powiedział „poproszę zapas leków”. Na pytanie farmaceutki jakich – odpowiedział „nie wiem, ale żona kazała zrobić mi duży zapas leków”. Czyli nie mówimy tutaj o chorobie, mówimy o tym, że ktoś się szykuje na trzecią wojnę światową, a to jest tak naprawdę tylko wirus – dodaje Tomków.
– Przypominam, że w 2009 roku mieliśmy poważną pandemię grypy, mieliśmy też grypę świńską czy ptasią. Przede wszystkim nie powinniśmy poddawać się tym wszystkim emocjom – radzi doktor Tomków.