Rodzice uczniów ze Szkoły Podstawowej nr 24 w Kielcach twierdzą, że ksiądz po wyjściu z sali lekcyjnej zamknął w niej jedną z młodszych klas. Sytuację nazywają skandaliczną i chcą interweniować, aby do podobnych zdarzeń nie dochodziło. Twierdzą, że może to wynikać ze złego przygotowania osób duchownych do pracy z dziećmi i młodzieżą.
Ewa Misiorowska, dyrektor placówki nie chce komentować zdarzenia, bo twierdzi, że nie zna jeszcze sprawy.
Tymczasem na sposób prowadzenia lekcji religii narzekają uczniowie różnych typów kieleckich szkół. Twierdzą, że katecheci i księża nie wiedzą, jak rozmawiać z młodzieżą. Mówią, że osoby duchowne nie odpowiadają na trudne pytania, a lekcje są formą monologu.
Mimo, że katechezy prowadzone są w szkołach, Kuratorium Oświaty nie ma na nie wpływu. Ksiądz Karol Zegan, dyrektor wydziału katechetycznego kieleckiej kurii, nie zgadza się, jakoby osoby prowadzące lekcje religii było źle przygotowane. Jego zdaniem problemy z prowadzeniem lekcji są rzadkie. Jak dodał, w sytuacji gdy coś się dzieje, wina jest zazwyczaj obustronna – katechety bo dopuścił do konfliktu i młodzieży, która wykorzystała ten fakt.
Tymczasem w Internecie przybywa nagrań z telefonów komórkowych wykonanych przez uczniów na lekcjach religii. Widać na nich, że katecheci nie reagują gdy młodzi ludzie słuchają muzyki, czy rzucają obelgami. Do sprawy zgłoszonej przez rodziców uczniów kieleckiej podstawówki wrócimy.
Michał Michta