Gmina Masłów chce wycofać się ze spółki zarządzającej lotniskiem. Urzędnicy tłumaczą, że instytucja przynosi coraz większe straty, a gminy nie stać na ich pokrywanie. Przed lotniskiem nie ma też perspektyw i szans na zyski.
Bogusław Krukowski, sekretarz gminy Masłów, mówi, że
przygotowano już stosowne dokumenty o zbyciu udziałów. Jego zdaniem
lotnisko przynosiło straty w wysokości około 200 tysięcy złotych
rocznie, co przy dziesięcioprocentowym udziale gminy daje 20 tysięcy
złotych obciążenia dla budżetu Masłowa. Szacuje się, że kwota ta może się w ciągu dwóch lat nawet podwoić.
O przyczynę próbowaliśmy zapytać prezesa lotniska, ale we wtorek był nieuchwytny. Z kolei Jan Maćkowiak, członek zarządu województwa liczy, że władze gminy zmienią zdanie i zostaną w spółce. Jego zdaniem na lotnisko nie należy patrzeć tylko pod kątem ekonomicznym, ale jako szansę rozwoju regionu.
Do spółki dokłada też powiat kielecki. Starosta Zdzisław Wrzałka nie widzi jednak problemu i nie zamierza iść śladem gminy Masłów. Przyszłości przed lotniskiem nie widzą natomiast urzędnicy z Masłowa. Mówią, że spółka nie jest otwarta na prywatne firmy, np. szkółki lotnicze, które mogłyby stanowić źródło dochodu. Gmina domaga się też zwrotu zaległego podatku od lotniska. Jak już mówiliśmy, chodzi o kwotę ponad trzech milionów złotych.
Spółka „Lotnisko Kielce” ma czterech udziałowców. To zarząd województwa, starostwo powiatowe w Kielcach, gmina Masłów i Aeroklub Kielecki. Kilka lat temu ze spółki wycofało się miasto Kielce.
Michał Michta