Ucieczka do Brukseli czy sukces negocjacyjny Polski? Politolodzy są podzieleni w ocenie kandydowania Elżbiety Bieńkowskiej do funkcji unijnej komisarz.
Obecna minister infrastruktury i rozwoju ma w Brukseli uzyskać – według źródeł Polskiego Radia, dobrą tekę ekonomiczną, prawdopodobnie wraz z funkcją wiceprzewodniczącej Komisji. To byłby niewątpliwy sukces strategii polskiego rządu, uważa politolog, doktor Błażej Poboży z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem, jeśli dojdzie do nominacji Bieńkowskiej na unijną komisarz z dobrą teką gospodarczą, będzie to oznaczać, że Polska zgarnęła „pełną pulę”.
To ryzykowna decyzja, stawiam jednak na Janusza Lewandowskiego – mówił profesor Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Bieńkowska to urzędnik, a nie polityk, nie wiem czy na taki eksperyment pójdzie Unia Europejska i Donald Tusk osobiście – ocenił w Trójce profesor Kik.
Duże pieniądze i zrzucenie z siebie odpowiedzialności za dług publiczny. Tak informacje o kandydowaniu wicepremier Bieńkowskiej komentuje politolog, doktor Wojciech Jabłoński z Uniwersytetu Warszawskiego. To dobre dla jej kariery, ale złe dla sytuacji w kraju – powiedział doktor Jabłoński w Polskim Radiu 24. Jak mówił, to Elżbieta Bieńkowska była odpowiedzialna za fundusze europejskie, a w konsekwencji za powiększanie długu publicznego. „Wszystkie inwestycje, które w Polsce zaistniały za Tuska, to nie było tak, że zostały nam dane przez Unię z nieba. Polska musiała wziąć potężne kredyty, by zarobić na wymagany udział finansowy w tych projektach” – powiedział doktor Jabłoński.
Ekspert uznał, że jeszcze za wcześnie przesądzać, czy Elżbieta Bieńkowska zasiądzie w Komisji Europejskiej. „Nie powinniśmy dzielić skóry na niedźwiedziu, biorąc pod uwagę fakt, że Polska w sensie personalnym, w osobie Donalda Tuska, dostała dużo, patrząc na nikłe umiejętności lingwistyczne premiera” – powiedział doktor Wojciech Jabłoński.
Elżbieta Bieńkowska w czwartek spotka się w Brukseli z przewodniczącym-elektem Komisji Europejskiej, Jean-Claudem Junckerem.