Od września ze sklepików szkolnych musi zniknąć niezdrowe jedzenie. Nakazuje to rozporządzenie ministra zdrowia. Resort zakazuje między innymi sprzedaży chipsów, batonów, słodzonych napojów. Rozporządzenie reguluje też z jakich produktów można robić kanapki. Na przykład w wędlinach musi znajdować się maksymalnie 10 procent tłuszczu.
Zdaniem ajentów i dyrektorów szkół rozporządzenie sprawi, że sklepiki najprawdopodobniej znikną z placówek oświatowych. Lidia Witkowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 28 w Kielcach już w czerwcu nie przedłużyła umowy z ajentem. Jak mówi, brak sklepiku to nie problem, bo w szkole działa stołówka. Ale nie wyklucza, że w październiku sklepik szkolny znów się pojawi.
Zdaniem Piotra Białasa, który prowadzi sklepik w Szkole Podstawowej nr 25 w Kielcach, wymogi narzucone rozporządzeniem sprawiły, że ajentom przestało się opłacać prowadzić handel w szkole. Aby spełnić normy należałoby handlować bardzo drogimi produktami którzy dzieci z braku pieniędz nie kupią. Na rynku nie ma tańszych zamienników dlatego szkole sklepiki przestaną działać.
Inspektorzy Sanepidu kontrolować będą czy właściciele przestrzegają prawo. Łamiącym przepisy grożą kary od tysiąca do pięciu tysięcy złotych.