– Nie zastanawiam się czy od wyniku meczu w Chorzowie z Ruchem zależy moja dalsza praca z pierwszym zespołem – stwierdził trener Korony Tomasz Wilman. „Żółto – czerwoni” przegrali cztery mecze LOTTO Ekstraklasy z rzędu i pojawiły się spekulacje dotyczące przyszłości kieleckiego szkoleniowca.
– To jest naturalna konsekwencja słabszych wyników. Z postawy zespołu mogą być niezadowoleni kibice, również prezes i właściciel klubu. Wszyscy maja prawo do wyrażania swojej dezaprobaty. Skupiam się jednak tylko nad tym, żeby piłkarze zagrali dobry mecz w Chorzowie – powiedział Tomasz Wilman.
Ostatnie mecze obnażyły wiele mankamentów Korony m.in. taki, że w drużynie brakuje prawdziwego lidera. – Trudno nie zgodzić się z taką opinią. Dziwię się, że po przegranych meczach szatnie nie jest wręcz „zdemolowana”. Nie można tylko powtarzać, że to jest sport i porażki mogą się zdarzać. Żaden z piłkarzy nie chce na siebie wziąć ciężaru bycia liderem. Musimy więc znów być zespołem. Tylko wtedy przyjdą wyniki – dodał kielecki szkoleniowiec.
W zeszłym sezonie Korona prowadzona przez Marcina Brosza miała kryzysowy okres, w którym nie wygrała siedmiu kolejnych meczów. Po czterech porażkach przyszedł remis i kolejne dwie przegrane. Pierwszych siedmiu spotkań w sezonie 2014/2015 nie wygrał Ryszard Tarasiewicz. Drużyna pod jego wodzą zanotowała dwie porażki remis i kolejne cztery przegrane z rzędu. W obu tych przypadkach nikt nie domagał się zmiany szkoleniowca.