Budowla, która powstała na początku lat 60., miała 70 metrów średnicy i 90 metrów wysokości. Ważyła ponad 6 tysięcy ton. Była nieużywana od 2006 roku. W sobotę, tuż po południu, ogromy komin wysadzono w powietrze.
– Wszystko trwało zaledwie 3,5 sekundy i poszło zgodnie z planem – mówi Radiu Kraków Krzysztof Marzec, pełniący obowiązki dyrektora w Elektrowni Siersza. Jak dodaje, zawsze lepiej coś budować niż burzyć.
Przygotowania do akcji trwały dwa miesiące, a z procedurami przetargowymi nawet dłużej. Adam Knapik, kierownik operacji wyburzania, podkreśla, że potrzebna była duża precyzja, żeby nie uszkodzić sąsiednich obiektów. Odpalonych zostało około 200 kilogramów materiałów wybuchowych, było około 3 tysięcy zapalników.
Na czas detonacji ładunków wybuchowych wokół chłodni utworzono 200-metrową strefę ochronną. Na kilkanaście minut zamknięto też ruch na drogach w okolicach elektrowni.
Ponad 3 tysiące zapalników, 200 kg materiałów wybuchowych i 90 metrowy komin w Elektrowni #Siersza w 3.5 sekundy przeszedł do historii. Szczegóły na filmie ⬇️⬇️⬇️ @RadioKrakow @TauronPE pic.twitter.com/3lgByKBfyf
— Marek Mędela (@MedelaMarek) December 7, 2019